Atak wojsk niemieckich na polską Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte stał się symbolem początku II wojny światowej – największego w dziejach ludzkości konfliktu zbrojnego, w wyniku którego śmierć poniosły miliony ludzi. Półwyspu Westerplatte, enklawy Rzeczpospolitej Polskiej na terytorium Wolnego Miasta Gdańska, przez niemal 7 dni heroicznie broniło około 210 żołnierzy Wojska Polskiego. Co najmniej 15 z nich poległo podczas walki z przeważającymi siłami niemieckich najeźdźców.

O bohaterskiej postawie polskich żołnierzy walczących na Westerplatte w pierwszych dniach września 1939 r. powstawały wiersze i filmy, na ich cześć nazywano ulice i zakłady pracy. Obronę Wojskowej Składnicy Tranzytowej opisywano w podręcznikach i książkach.

Trudno zrozumieć, dlaczego Westerplatte czekało aż kilkadziesiąt lat na powołanie Muzeum zajmującego się badaniem historii i popularyzacją wiedzy o tym wyjątkowym miejscu. Pierwsze Muzeum Westerplatte powstało w 2007 r., jednakże wkrótce nazwę instytucji zmieniono, a rozszerzenie zakresu jej zainteresowań badawczych na cały okres II wojny światowej spowodowało marginalizację tematu Westerplatte. Dopiero w grudniu 2015 r. reaktywowano projekt utworzenia placówki. Już pół roku później Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 (od kwietnia 2017 r. oddział Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku) rozpoczęło pierwsze kompleksowe i systematyczne badania archeologiczne w historii półwyspu. Dotychczas objęto nimi obszar o powierzchni niemal 18 tys. m², dokumentując relikty kluczowych dla funkcjonowania i obrony Składnicy budynków: wartowni nr 5, willi oficerskiej, tzw. starych koszar, budynku administracyjnego oraz kasyna podoficerskiego. Kolejne sezony prac wykopaliskowych pozwoliły na pozyskanie niemal 50 tys. artefaktów obrazujących burzliwą historię półwyspu. Sporą część tego zbioru stanowią unikatowe pamiątki związane z trudną i odpowiedzialną służbą polskich żołnierzy na Westerplatte oraz walkami prowadzonymi w trakcie obrony Składnicy.

Archeolog przy pracy na wykopaliskach

We wrześniu 2019 r. nastąpił przełom w badaniach archeologicznych prowadzonych przez Muzeum na półwyspie. Odkrycia dokonane w rocznicę wybuch II wojny światowej wywołały żywe zainteresowanie opinii publicznej i mediów, zbliżone do tego sprzed 80 lat, kiedy to Westerplatte i jego obrońcy byli na ustach wszystkich. Ten szczególny etap badań przeprowadzono pomimo braku zgody zarządzających terenem Westerplatte władz Gdańska. Umożliwiła to decyzja wydana przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku. Zezwalała ona Muzeum na kontynuację badań archeologicznych, ponadto nakładając na zarządcę obowiązek udostępnienia terenu na czas ich realizacji. Cel prac wykopaliskowych także był wyjątkowy – wyjaśnienie losów poległych obrońców Westerplatte.

Zlokalizowanie mogił westerplatczyków okazało się zadaniem skomplikowanym. Muzealni archeolodzy, poza planowaniem i realizacją kolejnych etapów prac wykopaliskowych, gromadzili i analizowali literaturę przedmiotu, archiwalne zdjęcia oraz relacje uczestników dramatycznych wydarzeń sprzed niemal 80 lat. Wspomnienia obrońców Westerplatte opisujące losy poległych towarzyszy broni były mało precyzyjne. Więcej informacji przyniosła analiza relacji polskich jeńców cywilnych, którzy po kapitulacji załogi Składnicy pod nadzorem Niemców grzebali poległych rodaków. Sporo w tych wspomnieniach sprzeczności co do liczby poległych żołnierzy czy grobów, w których ich złożono. Jednak wszystkie wskazywały na obszar położony na zachód od willi oficerskiej i wartowni nr 5, jako miejsce, gdzie około 10 września 1939 r., z rozkazu Niemców, grzebano odnajdywanych na terenie Westerplatte poległych polskich obrońców. Dokładną lokalizację mogił umożliwiły archiwalne fotografie, na których niemieccy żołnierze zwiedzający po walkach teren Westerplatte uwiecznili wymowne symbole nieodległych zmagań wojennych – groby polskich żołnierzy. Trzy, wykonane z różnych stron, zdjęcia ukazują zbity naprędce z desek krzyż wbity pomiędzy kopczyki ziemi, na których ułożono rogatywki garnizonowe. Najistotniejsze okazały się jednak szczegóły znajdujące się w tle fotografii. Na dalszych planach można rozpoznać budynek willi oficerskiej oraz ruiny wartowni nr 5 zniszczonej 2 września przez lotnictwo niemieckie. Za mogiłami wyraźnie widoczne są także ciemne pnie starych dębów. Dzięki temu, że większość z nich rośnie po dziś dzień, a także dzięki zlokalizowaniu i przebadaniu reliktów willi oraz wartowni, możliwe stało się dokładne wyznaczenie miejsca, w którym po walkach pochowano poległych obrońców Westerplatte. Nadal nie było jednak pewności, czy szczątki polskich żołnierzy wciąż się tam znajdują. Z relacji jednego z jeńców cywilnych pracujących na Westerplatte wynikało, że w styczniu 1940 r. uczestniczył on w zorganizowanej przez Niemców ekshumacji. Podczas tej akcji z miejsca położonego koło willi oficerskiej podjęto i wywieziono z terenu Składnicy okaleczone zwłoki około 20 polskich żołnierzy. Ciała przeniesiono w nieznane miejsce, najpewniej na cmentarz na Zaspie w Gdańsku. Śladów tych pochówków archeolodzy bezskutecznie poszukiwali w księgach cmentarnych oraz na wykonanych w pierwszej połowie lat czterdziestych XX w. zdjęciach lotniczych kilku gdańskich cmentarzy. Wspomniana relacja wskazywała, że badając miejsca pochówku obrońców Westerplatte, można natrafić jedynie na pozostałości mogił zniszczonych w trakcie ekshumacji oraz nieliczne fragmenty kości czy wyposażenia wojskowego, pominięte w 1940 r. Jedynie prace wykopaliskowe mogły zweryfikować te informacje.

Zamiarem muzealnych archeologów było także przywrócenie pamięci o tak ważnym dla historii Westerplatte miejscu. Do dnia rozpoczęcia badań było ono zaniedbane, całkowicie zapomniane, zarastające krzakami, pomimo że znajduje się przy drodze prowadzącej do pomnika Obrońców Wybrzeża na Westerplatte, tuż za cmentarzem upamiętniającym poległych żołnierzy. Po zakończeniu badań planowano także odtworzenie ziemnych kopczyków grobowych i posadowienie drewnianego krzyża, aby umożliwić osobom zwiedzającym pole bitwy na Westerplatte odnalezienie miejsca pierwotnego pochówku bohaterskich obrońców Składnicy.

Prace rozpoczęto 12 września 2019 r., jak zwykle na Westerplatte, od uprzątania śmieci zalegających na terenie przyszłego wykopu badawczego. 24 września, po 80 latach i 2 tygodniach od pochówków poległych żołnierzy, odkryto pierwsze szczątki obrońcy Składnicy. Jego prowizoryczny grób był bardzo płytki – szkielet rozerwanego eksplozją żołnierza przykrywało jedynie 40 cm ziemi. Widok licznych obrażeń, które spowodowały śmierć młodego mężczyzny, sprawiał wstrząsające wrażenie. Ciało poległego pozbawione w wyniku wybuchu lewej ręki, prawego przedramienia, miednicy i nóg wrzucono bezceremonialnie do płytkiego dołu. Głowa żołnierza była strzaskana i silnie nadpalona w części potylicznej.

Wraz z odnalezieniem pierwszego szkieletu pojawiły się pytania. Czy niemiecka ekshumacja dokonana na początku 1940 r. miała w ogóle miejsce? A może przeprowadzono ją na tyle pobieżnie, że pominięto szczątki jednego z poległych? Czy możliwe zatem, że ziemia skrywa więcej ludzkich kości? Już po kilku dniach archeolodzy otrzymali odpowiedź na te pytania. Zarówno na północ, jak i południe od pierwszego szkieletu odnaleziono kolejne jamy grobowe. W trakcie badań zlokalizowano łącznie pięć mogił, z których podjęto szczątki 9 poległych obrońców Składnicy. Poza jednym przypadkiem ciała poległych i ich fragmenty wrzucono do prowizorycznych grobów wraz z gruzem i innymi odpadkami – potraktowano ich jak śmieci. Szczególnie przejmujący był widok porozrywanych szczątków pięciu żołnierz, których wrzucono warstwami jeden na drugim do dołu wielkości pojedynczej mogiły. Przy poległych odnaleziono fragmenty polskiego umundurowania i wyposażenia żołnierskiego: skórzane pasy wojskowe z ładownicami amunicyjnymi, wojskowe buty z wysoką cholewką (tzw. saperki), fragmenty tkanin wraz guzikami mundurowymi, bagnet czy pistolet FN 1900. Wiele z odnalezionych przedmiotów nosiło ślady eksplozji i działania wysokiej temperatury. Przy jednym ze szkieletów archeolodzy natrafili na skórzany portfel zawierający 50 monet z okresu II RP – łącznie prawie 40 zł, co pod koniec lat trzydziestych XX w. było kwotą niemałą. W ostatnich dniach sierpnia 1939 r. załoga Składnicy otrzymała żołd za dwa miesiące z góry. Jak się okazało, nie wszyscy żołnierze zdążyli przesłać rodzinom otrzymane sumy.

Rozległe urazy widoczne na odnajdywanych kościach żołnierzy wskazywały, że większość z nich zginęła w wyniku bliskiej eksplozji. Pozwala to przypuszczać, że przynajmniej część z nich należała do obsady wartowni nr 5 zniszczonej 2 września 1939 r. Podczas nalotu trafiły ją dwie 50-kilogramowe bomby lotnicze. W „piątce” zginęło co najmniej sześciu polskich żołnierzy. Kilku ocalałym pomogli w wydostaniu się z płonących zgliszczy koledzy z okolicznych placówek. Ciała żołnierzy poległych w trakcie bombardowania pozostały w ruinach rozbitej wartowni aż do zakończenia walk i sprowadzenia na Westerplatte jeńców cywilnych. To właśnie oni, pod nadzorem niemieckich strażników, wydobywali zakrwawione zwłoki i przenosili je do wykopanych kilkanaście metrów dalej dołów. W to miejsce przenoszono także z terenu półwyspu innych poległych, odnajdywanych podczas porządkowania Składnicy. Później, dla zatarcia śladów, niemieccy nadzorcy rozkazali zniszczyć krzyż i kopczyki znaczące miejsca mogił.

Kopiącymi groby byli polscy jeńcy cywilni – inteligencja, działacze polscy z Wolnego Miasta Gdańska, księża, zakonnicy, kolejarze. Wszyscy oni zostali aresztowani w Gdańsku i Gdyni w pierwszych dniach wojny wyłącznie z powodu swojej narodowości, wykształcenia, zawodu lub działalności społecznej i politycznej. Trafili na Westerplatte tuż po zakończeniu walk. Pracowali w ubraniach, w których ich schwytano – często aresztowani byli w nocy, więc pracowali w piżamach czy kapciach. Na półwyspie mieli porządkować teren po walkach – zasypywać leje, kruszyć i przenosić ciężkie fragmenty betonu, usuwać niewybuchy, rozbierać budynki i pozyskiwać z nich cegły dla rozbudowywanego przez Niemców obozu w Stutthofie. Wszystko to robili pod bacznym okiem SS-manów, którzy uciekali się do stosowania najbardziej brutalnych metod, łącznie z zabijaniem pracujących. Polacy nie mieli do dyspozycji sprzętu mechanicznego, rękawic i taczek. Spali na terenie półwyspu w zdemolowanych, nieogrzewanych budynkach, a później na terenie koszar w Nowym Porcie. Wszystkie prace, które Niemcy kazali im wykonywać, musiały być realizowane szybko i dokładnie według wytycznych. W tym świetle nie dziwi fakt, że jeńcy bardzo pospiesznie pogrzebali poległych polskich żołnierzy.

Westerplatte po walkach, w zamyśle niemieckich agresorów, miało na zawsze pozostać zapomnianą, bezimienną mogiłą kilkunastu polskich obrońców, a historia miejsca, gdzie zaczęła się II wojna światowa – miała zostać wytarta z pamięci dziejów. Na szczęście tak się jednak nie stało. Piąty etap badań archeologicznych pola bitewnego na Westerplatte zakończono 15 listopada 2019 r. W ich trakcie archeolodzy odkryli niedopowiedzianą przez kilkadziesiąt lat historię losów ludzi, którzy niegdyś poświęcili swoje życie, abyśmy dziś mogli mówić i myśleć po polsku. Pozostały jednak trudne pytania – dlaczego, pomimo że jeszcze nie tak dawno żyli świadkowie minionych wydarzeń, nie podjęto wcześniej trudu odnalezienia mogił bohaterów Westerplatte? Dlaczego ojczyzna, w obronie której polegli, przez 80 lat nie zadbała o ich godny pochówek – prawdziwe, a nie symboliczne groby?

Od czerwca 2020 r. zespół archeologów Muzeum bada okolicę mogił. Każdy odnaleziony w tym miejscu okruch przeszłości Westerplatte dla Polaków może okazać się relikwią.

Adam Dziewanowski

Filip Kuczma

 Wojciech Samól

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Dziewanowski A., Kuczma F., Samól W., Powrót bohaterów z Westerplatte, [w]: SIECI nr 36/2020 (403) 31.08-6.09.2020, s. 46-48.